Sprzedawanie nielegalnego i niewiadomego pochodzenia zioła na ulicy można jeszcze zaakceptować. Ale proponowanie go małym niewinnym dzieciom przechodzi wszelkie moralne granice, tym bardziej, jeśli jest się dwa razy starszym od nich…
Dokładnie taka sytuacja miała miejsce w Mannheim, mieście położonym na południu Niemiec. Dwóch podejrzanych w wieku 19 oraz 25 lat zaproponowali na ulicy dwojgu małym chłopcom w wieku 10 i 12 lat sprzedaż marihuany.
Jak podaje sama policja, chłopcy zareagowali wzorcowo, sprytnie oraz trzeźwo, jak na swój wiek. Odpowiedzieli oni dealerom, że potrzebują trochę czasu do namysłu i niedługo się zjawią, jak podejmą decyzję.
Chłopcy w tym czasie po kryjomu zadzwonili na policję i powiedzieli o całej sytuacji. Policja dzięki natychmiastowej reakcji zatrzymała podejrzanych, którzy teraz oczekują na akt oskarżenia.
W tym wypadku na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale we wszystkich krajach, gdzie ciągle panuje prohibicja, najprawdopodobniej każdego dnia setki dzieci jest zaczepianych na ulicy i pytanych o chęć kupienia narkotyków, nie tylko marihuany.
Natychmiastowa legalizacja cannabisu na pewno miałaby pozytywny wpływ na ochronę dzieci i młodzieży, którym łatwiej kupić jest narkotyki niż papierosy oraz alkohol w sklepie…
Smutne, ale prawdziwe.